Duńska premier Mette Frederiksen twierdzi, że w Europie trwa „wojna hybrydowa”, opisując ją jako „najtrudniejszą i najniebezpieczniejszą sytuację od zakończenia II wojny światowej”.
Rząd nie wskazał oficjalnie, kto zorganizował loty dronów, ale premier Frederiksen powiedziała: „Jest tylko jeden kraj, który chce nam zagrozić, i jest to Rosja, dlatego musimy udzielić bardzo zdecydowanej odpowiedzi”.
Tajemnicze Drony zmuszają Duńczyków do przeglądu scenariuszy awaryjnych
W Kopenhadze panuje napięcie. Po tygodniu tajemniczych lotów niezidentyfikowanych dronów, stolica Danii – gospodarz kluczowych spotkań z liderami Unii Europejskiej – jest obecnie chroniona przez sojuszników z NATO oraz ekspertów z Ukrainy. Choć brakuje dowodów na udział Rosji, incydenty te wywołały falę niepokoju i zmusiły wielu Duńczyków do poważnego potraktowania kwestii bezpieczeństwa osobistego.
Nowa rzeczywistość wojny hybrydowej
Duński rząd wciąż nie jest w stanie ustalić, kto stoi za serią codziennych nalotów dronów, które trwały przez cały tydzień. Mimo pośpiechu i wsparcia ze strony sojuszników, trudno jest uspokoić opinię publiczną. Minister sprawiedliwości Peter Hummelgaard ostrzega, że jest to „natura wojny hybrydowej” i nowa rzeczywistość, z którą Duńczycy będą musieli się mierzyć.
Dla wielu mieszkańców, ta nowa rzeczywistość jest już wyczerpująca. Trine, recepcjonistka hotelowa mieszkająca w pobliżu lotniska, opowiada, że drony i ciągłe loty towarzyszących im helikopterów zabrały jej spokój i sen.
„Mieszkam bardzo blisko lotniska, więc co noc te helikoptery latają w kółko. Naprawdę potrzebuję snu, a mam [naśladuje dźwięk helikoptera] dookoła domu przez całą noc.”
Trine nie jest jedyna – panika jest powszechna, a duński spokój został zachwiany.
Zapasy i plany awaryjne
Bez poczucia bezpośredniego zagrożenia wiele osób podchodziło do tego z rezerwą. Jednak obecnie obawy są tak duże, że Duńczycy zaczęli przygotowywać osobiste zestawy i plany awaryjne. Trine zdradziła, że jej rodzina natychmiast sprawdziła zapasy żywności w puszkach, zaopatrzyła się w wodę i omówiła plan ewakuacji z resztą rodziny.
Nie jest to jednak odosobniona reakcja. Rząd duński, podobnie jak inne rządy nordyckie, od dawna zachęca obywateli do zgromadzenia zapasów, które pozwolą przetrwać minimum trzy dni bez dostępu do prądu, żywności czy świeżej wody. Od czasu pojawienia się dronów, zalecenia te zostały potraktowane wyjątkowo poważnie.
W sklepach z artykułami gospodarstwa domowego w Kopenhadze widać efekty. Sprzedawca, relacjonował, że 20-litrowe pojemniki na wodę znikają w błyskawicznym tempie. Alejandra i Alexander, którzy ledwo zdążyli kupić ostatnią kuchenkę kempingową, przyznają, że dotychczas tylko z przymrużeniem oka stosowali się do rządowych rad.
„Wszystką wodę kupiliśmy wcześniej, przed dronami. Ale teraz, z dronami, pomyśleliśmy: 'OK, musimy kupić resztę rzeczy, które są na liście’.”
Czas na schrony
Incydenty te wstrząsnęły również duńskimi władzami, na co zwraca uwagę Jakob Hallgren ze Szwedzkiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Porównuje tę sytuację do tego, co Szwecja przechodziła na początku pełnoskalowej wojny na Ukrainie, co skłoniło ją do inwestycji w renowację i rozbudowę sieci schronów.
Hallgren radzi Kopenhadze, aby podjęła podobne kroki.
„Mieszkając w Danii, można było sądzić, że jest się osłoniętym od tych wydarzeń, ale to oczywiście przestaje być prawdą. Jeśli tego nie zrobili, to jest naprawdę najwyższy czas, aby upewnić się, że te schrony są naprawione i że istnieją właściwe informacje o tym, gdzie można je znaleźć.”
Tymczasem, Duńczycy mają nadzieję, że rząd w końcu podejmie zdecydowane działania. Mają nadzieję, że duński rząd podejmie w końcu decyzję o zestrzeleniu dronów, jeśli znów się pojawią.




